[PL] Przeprowadzka z AI
Oczywiście, AI nie pomaga w przeprowadzkach. Wszystko, co musiałem przemyśleć i zorganizować, odbyło się w mojej głowie. Przeprowadzka to skomplikowany proces, szczególnie gdy zbliżasz się do pięćdziesiątki i masz już trochę majdanu ze sobą.
To już nasza siódma przeprowadzka — mam wprawę. Z każdą idzie coraz lepiej. A ogólnie, w moim życiu, to pewnie już z dwudziesta. Do tej pory mieszkałem w trzech krajach i ponad dwudziestu różnych lokacjach. Można powiedzieć, że znam się na tym.
Ale czy to czyni przeprowadzkę łatwiejszą? Czy technologia w jakiś sposób pomogła mi z pakowaniem albo z przenoszeniem pudeł? No nie! Nawet nie zadawałem sobie trudu, żeby pytać ChatGPT o to zagadnienie. Może kiedyś, gdy będę się nudził, sprawdzę, co AI ma do zaproponowania w temacie przeprowadzek — jakieś praktyczne porady.
Czy chciałbym, żeby istniał przeprowadzkowy robot? W najgorszych chwilach, gdy nam się tapczan zaklinował na wąskiej klatce schodowej — to bym chciał. Choć wtedy, gdy ten tapczan wisiał mi nad głową, wcale nie myślałem o robocie, tylko zastanawiałem się, jak to cholerstwo wcisnąć na piętro. Na szczęście z moim przyjacielem szybko sobie poradziliśmy.
Przyjaciele podczas przeprowadzki to niezwykła pomoc. Sto razy wolę przyjaciela od przeprowadzkowego robota. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego? A może muszę?
Przyjaciel to jest postać pod każdym względem lepsza od robota — po pierwsze: pomaga i nic za to nie chce. Po drugie: jest zabawnie, nawet w trudnych chwilach podnosi na duchu, ma poczucie humoru i rozumie mój ból pleców :D
Nie da się zastąpić przyjaźni robotem.
Przeprowadzka też uczy minimalizmu. Nie od razu, ale ile razy dźwigając pudła, pomyślałem, że mamy za dużo rzeczy? W sumie to ani razu. W sumie to nie mam wielkiego pragnienia być minimalistą. A przy następnej przeprowadzce — jeśli się nadarzy — po prostu chciałbym się lepiej przygotować. Nie trzy tygodnie wcześniej, ale może dwa miesiące. Myślę, że taki czas wystarczy, żeby dobrze się przeprowadzić.
Zrobiłem w międzyczasie mnóstwo zdjęć i kilkoma się dzieliłem. Na jednym był kontener zawierający dobytek i historię jednej rodziny. To są rzeczy z domu, do którego się wprowadzaliśmy. Dom trzeba było opróżnić ze wszystkiego, co w nim było. Ostatnia osoba, która w nim mieszkała, odeszła do Pana i już nikt więcej z rodziny nie miał w nim zamieszkać.
Pomimo tego, że wszystko, co posiadamy, kiedyś będzie śmieciem — obojętnie jak bardzo to lubimy — to nie uważam, że nie można mieć dużo rzeczy. Jeśli życie ma mieć jakiś sens, to niech wypełniają je piękne przedmioty, sztuka i co kto tam chce.
Oczywiste jest to, że nadzy przyszliśmy na ten świat i nadzy z niego wyjdziemy, ale w międzyczasie mamy życie do przeżycia — i jeśli są takie możliwości, to dlaczego nie otaczać się pięknem?
Nie mam na myśli kupowania dziesięciu telewizorów i pięciu odkurzaczy, ale sztukę, rękodzieło, pamiątki — to, co nadaje życiu sens. (A jeśli Twojemu życiu sens nada 10 telewizorów i 5 odkurzaczy — to czuj się wolny do zakupu :D)
Ale odbiegłem od tematu: technologia w przeprowadzce mi nie pomogła i nawet nie chciałbym, żeby mnie wyręczała. Wiecie, że odkrywam prawdziwe piękno w główkowaniu, układaniu planu i strategii. Często przy tym konsultuję się z Duchem Świętym, pytając o radę. Duch Święty to superinteligencja — AI przy Nim to podróba :)
To niezwykłe, jak często polegam na rozwiązaniach technologicznych, a jak rzadko skupiam się na tym, co „mówi i robi Bóg”.
Technologia nie mogłaby mi pomóc znaleźć tego domu, bo nie był on w żadnej ofercie. To już nasz siódmy dom, w którym mieszkamy — a żaden nie przyszedł do nas przez ogłoszenie. Wszystko to „internet ludzi” — przez to rozumiem sieć ludzkich połączeń bez technologii. I wierzę, że to Bóg po raz kolejny nas połączył z nowymi ludźmi, którzy okazali się przychylni i pomocni. A co lepsze — my też okazaliśmy się pomocni dla nich.
Jesteśmy zmęczeni — i to bardzo. Przez ostatni tydzień zrobiłem około 60 km biegając z domu do samochodu i z powrotem. To jest wyzwanie. To jest zmęczenie. Ale to też jest satysfakcja.
Coraz bardziej rozumiem i doceniam sąsiedzkość, życzliwość międzyludzką w realnym świecie i pomoc — zarówno dawanie, jak i proszenie o nią. Przeprowadzka to wspaniałe doświadczenie dla lokalnej społeczności, gdzie zupełnie niespodziewani ludzie zjawiają się, żeby pomóc — a to coś przenieść, a to pomóc odmalować nowy dom, a to przenieść kilka bagaży albo po prostu dać coś do jedzenia.
To jest wspaniałe. I ja to kocham.
Dlatego nie wyobrażam sobie, żeby taki AI-robot przeprowadzkowy miał mnie zastąpić. Może dla wielu ludzi to będzie naturalne — że wszystko zrobią za nich maszyny — ale dla mnie przeprowadzka to doświadczenie zarówno bolesne, jak i piękne. To doświadczenie społeczne i duchowe zarazem.
Jestem ciekaw, jakie Wy macie doświadczenia z przeprowadzkami?
Moving House with AI
Of course, AI doesn't help with moving. Everything I had to think through and organize happened in my own head. Moving is a complex process, especially when you're approaching fifty and have gathered quite a bit of stuff along the way.
This is our seventh move — I’ve got the hang of it. With each one, it gets a bit easier. In total, I’ve probably moved about twenty times. So far, I’ve lived in three countries and more than twenty locations. You could say I know a thing or two about this.
But does that make moving any easier? Did technology somehow help me with packing or lifting boxes? Nope! I didn’t even bother asking ChatGPT about it. Maybe one day, when I’m bored, I’ll see what AI has to say on the subject of moving — maybe some practical tips.
Would I want a moving robot? In the worst moments, like when the couch got jammed in a narrow staircase — then, sure. But honestly, when that couch was hanging over my head, I wasn’t dreaming of a robot. I was just wondering how to get that damn thing upstairs.
Luckily, my friend and I figured it out quickly.
Friends are a tremendous help when you're moving. I’d choose a friend over a moving robot a hundred times. I probably don’t need to explain why… or maybe I do?
A friend is, in every way, better than a robot — first of all, they help without expecting anything in return. Second, they make you laugh, lift your spirits in tough moments, understand your sore back, and bring humor when it's most needed :D
You can’t replace friendship with a machine.
Moving also teaches minimalism — not right away, but how many times, while lugging boxes, did I think: we have too much stuff? Actually... not once. I don’t have some deep longing to be a minimalist. But next time we move — if we do — I just want to be better prepared. Not three weeks in advance, but maybe two months. I think that’s enough time to move well.
I took a bunch of photos in the meantime and shared a few. One showed a container holding the belongings — the whole history — of one family. These were the things from the house we were moving into. It had to be emptied completely. The last person who lived there had gone to be with the Lord, and no one else in the family would be living there again.
Even though everything we own will one day be junk — no matter how much we love it — I don’t believe that means we shouldn't have things. If life is to have meaning, let it be filled with beautiful objects, art, and whatever each of us values.
It’s obvious that we came into this world naked and will leave it the same way — but in between, we have a life to live. And if we have the chance, why not surround ourselves with beauty?
I’m not talking about buying ten TVs and five vacuum cleaners. I mean art, handmade items, keepsakes — the things that give life meaning. (And hey, if ten TVs and five vacuums give your life meaning — go for it! :D)
But I digress: technology didn’t help me move — and honestly, I wouldn’t want it to. There’s real beauty in thinking things through, making plans and strategies. And in all that, I often consult the Holy Spirit for advice.
The Holy Spirit — now that’s superintelligence. Compared to Him, AI is just a cheap knock-off :)
It’s strange how often I rely on tech solutions, and how rarely I focus on what God is saying and doing.
No algorithm could have helped us find this house — because it wasn’t listed anywhere. This is our seventh home, and not one of them came through a market listing. It was always what I call the “people’s internet” — meaning the web of human connections, without any tech.
And I believe it was God who once again connected us with new people — kind and helpful — and what’s even better, we turned out to be helpful to them too.
We’re exhausted. Seriously. Over the last week, I probably ran 60 kilometers between the car and the house. It’s a challenge. It’s exhausting. But it’s also deeply satisfying.
I’m learning to appreciate neighborliness, human kindness in the real world, and the beauty of giving help — and asking for it, too.
Moving house is a wonderful opportunity for local community — where totally unexpected people show up to help, carry something, repaint a wall, move a few bags, or just bring food.
It’s beautiful. And I love it.
That’s why I can’t imagine some AI-powered moving robot replacing me. Maybe for many people, it’ll feel natural — to have robots handle everything — but for me, moving is a painful and beautiful experience. It’s both social and spiritual.
I’m curious: what are your moving stories?