[PL] BÓG JEST DOBRY. SPRÓBÓJ!
Jest matryca Eisenhowera, jest S.W.O.T., jest lista zadań i wiele innych narzędzi, które mają podnosić naszą produktywność i efektywność. Ale po co? Kto powiedział, że aby osiągać cele, trzeba być produktywnym i efektywnym?
Moim zdaniem zbyt często ulegamy zewnętrznemu programowaniu, które mówi nam, że musimy być „produktywni” i „efektywni”. A przy tym zapominamy o czymś znacznie ważniejszym – o prowadzeniu Ducha Świętego i posłuszeństwu Słowu Bożemu.
Jeśli przyjrzymy się, jak żył Jezus z uczniami, trudno powiedzieć, że byli produktywni w naszym współczesnym rozumieniu. Owszem, ich posługa przynosiła owoce, ale nie dlatego, że codziennie rano sprawdzali priorytety w matrycy Eisenhowera. Po pierwsze – jeszcze wtedy go nie było 😉, a po drugie – i to ważniejsze – taki kwadrat Eisenhower mógł dostać tylko od Boga.
Rozumiem, że produktywność i efektywność mogą być ważne w świecie biznesu i korporacji, ale większość z nas żyje zwykłym życiem – pełnym niespodzianek i nieprzewidywalności. Wydaje mi się, że zbyt wiele „narzędzi” przeniknęło do naszego codziennego życia z kultury korporacyjnej i kapitalistycznej – i wypchnęło miejsce na prowadzenie przez Ducha i Boże Słowo.
Zachodnia kultura stworzyła własny kanon wartości, którego trudno szukać w biblijnych nauczaniach. Tymczasem flow z Bogiem, flow z Duchem Świętym, jest zupełnie inny.
Znamy cele naszego Ojca w niebie – choćby ze Słowa Bożego. Wiemy, że mamy szukać najpierw Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie nam dodane.
„Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane.”
– Ew. Mateusza 6:33, Biblia Warszawska
To oznacza, że nie musimy martwić się o jutro – ono zatroszczy się o siebie.
„Nie troszczcie się więc o dzień jutrzejszy, gdyż dzień jutrzejszy sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień na swoim utrapieniu.”
– Ew. Mateusza 6:34, BW
Jeden dzień naraz. W zaufaniu, że Ojciec się wszystkim zajmuje. I że wie lepiej. To prowadzi do odpocznienia.
Wszystkie „metody” produktywności dają złudzenie, że możemy mieć kontrolę nad wynikami. Nie mówię, że nie można mieć owoców – ale nie możemy mieć nad nimi kontroli.
Imperium Rzymskie miało wyniki – a jednak przeminęło. Myślimy, że musimy coś osiągnąć, coś znaczyć. A co, jeśli już znaczymy?
„Ten, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale go za nas wszystkich wydał, jakże by nie miał z nim darować nam wszystkiego?”
– List do Rzymian 8:32, BW
Wielu ludzi dziś cierpi na wypalenie, bo nie mogą znaleźć odpoczynku. Męczą się, bo nie potrafią zaufać Bogu. Muszą kontrolować. A to wypala.
Dochodzi się do momentu, w którym nie pomaga nic – ani rozrywki, ani podróże, ani przyjemności. Nic i nikt. Tylko Bóg daje ukojenie.
„Idę do nieba” – to najpłytszy wymiar tej relacji. Są głębsze. Są rzeczy, o których się nikomu nie śniło. Bóg chce je objawiać – za darmo. Wystarczy spędzać z Nim czas. I nagle wszystko zaczyna się wyjaśniać.
Jak to możliwe? Nie wiem. To łaska, którą okazał nam w Chrystusie.
Może kiedyś potrzebowałem Eisenhowera i narzędzi do zarządzania sobą w czasie. Ale dziś – w moim życiu – bardziej potrzebuję odwrócić się do Ojca, niż do metod zarządzania.
Przynajmniej ja tego potrzebuję.
I cieszę się, że ostatnie miesiące mijają mi właśnie w takim „flow” – jeden dzień na raz. Duch Święty się nie myli. Nawet jeśli ja się mylę – Bóg wszystko obraca ku dobremu.
„A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują...”
– Rzymian 8:28, BW
Wyciąga mnie z bagna, w które wpadłem przez własną głupotę – i nie mówi „a nie mówiłem!”. Bóg jest dobry. Spróbuj.
[ENG] GOD IS GOOD. TRY!
There’s the Eisenhower Matrix, there’s SWOT, there’s the to-do list, and many other tools meant to boost our productivity and efficiency. But… why? Who said that we must be productive and efficient in order to reach our goals?
I think we often fall into the trap of external programming – constantly trying to be productive and efficient – and we forget something much more important: the leading of the Holy Spirit and obedience to God's Word.
If we look at how Jesus lived with His disciples, it’s hard to say they were “productive” in the modern sense. Sure, their ministry had fruit – but not because they checked their priorities in the Eisenhower Matrix every morning. First of all – that matrix didn’t exist yet 😉, and more importantly – if anyone could get it, it would be straight from God.
I understand that productivity might matter in the world of business or corporations. But most of us live regular lives, full of surprises and interruptions. And I feel like too many tools and methods from corporate culture have taken over our daily life – pushing out the space for the Spirit’s guidance and God’s Word.
Our Western culture built a different set of values – one that’s hard to find in the teachings of the Bible. But walking in flow with God – with the Holy Spirit – is completely different.
We already know the goals of our Heavenly Father – even just by reading His Word. We know that we’re called to seek first the Kingdom of God and His righteousness. And the rest will follow.
“But seek ye first the kingdom of God, and his righteousness; and all these things shall be added unto you.”
– Matthew 6:33, KJV
That means: don’t worry about tomorrow – tomorrow will take care of itself.
“Take therefore no thought for the morrow: for the morrow shall take thought for the things of itself...”
– Matthew 6:34, KJV
One day at a time. Trusting that the Father takes care of everything. That He knows better. That brings rest.
Productivity methods trick us into thinking we can control outcomes. I'm not saying you can't bear fruit – but you can't control the results.
The Roman Empire had "results" – and yet it's gone. We chase achievement, we want to matter. But what if we already matter?
“He that spared not his own Son, but delivered him up for us all…”
– Romans 8:32, KJV
Many people today are burned out – because they can’t find rest. They’re exhausted because they can't trust. They need to stay in control. And that burns them out.
Eventually, nothing helps – not entertainment, not travel, not pleasure. Nothing. And no one. Only God brings true peace.
And “going to heaven” – that’s just the shallowest level of this relationship. There are deeper things. Things no one has ever imagined. Mysteries God wants to reveal. For free. Just spend time with Him – and suddenly, they start becoming clear.
How is that possible? I don’t know. It’s grace – the grace given to us in Christ.
Maybe there was a time when I needed Eisenhower matrix and time management methods. But now – in my life – I need to turn to the Father more than to productivity systems.
At least I do.
And I’m so glad that the last few months have been just like that – one day at a time. The Holy Spirit doesn’t make mistakes. Even when I do, God works everything for good.
“And we know that all things work together for good to them that love God…”
– Romans 8:28, KJV
He pulls me out of the mud I fell into through my own foolishness – and He doesn’t say “I told you so!”. God is good. Try.