For her. For myself. For all of us.
This morning, my body woke up earlier than it needed to.
Not because someone called me. Not because the kids were crying. Just because...
My mind was already running. My heart wouldn’t quiet down.
It’s been like that for a few days now – falling asleep too late, waking up too early. Thoughts without an off-switch.
But in the midst of this mental marathon, there’s something else.
I start walking. Step by step.
Not to achieve anything.
Not to lose weight.
But simply to not lose myself.
I am not just a body
I am a mom, a teacher, a friend, a partner.
Every day, I show up for others – often before I even show up for myself.
That’s why I walk.
That’s why I ride my bike.
That’s why I choose an evening walk with my husband instead of another episode of a show.
Not to check off “daily activity,” but to breathe.
Movement has become a form of care. Not for my figure – for my soul.
Not for results – but for peace.
For that quiet space where I can finally hear myself, before the world calls out for me again.
Today, I said goodbye to a woman I shared a piece of life with
Daria – a coworker, a fellow teacher, a partner in preschool chaos.
Today was her last day.
The kids made her a memory book, full of drawings, words, moments.
She cried. We all cried. Even the little ones.
She was one of those people who make a place feel safe.
Not loud. Not showy. But steady, reliable, kind.
Empathetic, gentle, quietly strong.
It’s going to be hard without her.
And even though I understand that sometimes you have to leave in order to breathe again...
it still hurts.
But in that pain, I remembered something.
We need each other
Not just at work.
Not just for help with the kids.
Not just to have someone to sip tea with in the staff room.
We need each other to remind ourselves that we are not alone.
That our sensitivity is not a flaw.
That being tired doesn’t make us less valuable.
That even when we say goodbye – we leave behind love, connection, a memory.
Each of us carries something another woman might need right now.
Sometimes it’s just a gesture. A smile.
Sometimes it’s sitting together in silence.
And sometimes, it’s just these words:
"You are here. And that is enough."
For her, for myself, for all of us
Daria was – and is – that kind of woman for me.
And I want to believe I can be that woman for someone else.
But first, I have to be her for myself.
And so, we return to walking.
To moving.
To being in our bodies.
Because if I don’t take care of myself –
how can I hold space for other women when they start to fall?
The steps I took today weren’t a race.
They were an act of love.
For my body.
For my soul.
For Daria.
For every woman who gives everything and forgets that she matters too.
So today, I’m reminding you – and myself:
You are needed.
Even if you’re quiet.
Even if you’re leaving.
Even if you’re afraid.
You are here.
And that matters.
With tenderness,
@patif2025
#ladiesofhive #emotions #selfcare #goodbye #womenempowerment #sisterhood #motherhood #teacherlife #selflove #wellbeing #mindfulmovement #hivepl
Dla niej. Dla siebie. Dla nas.
Dziś rano moje ciało obudziło się wcześniej niż musiało.
Nie dlatego, że ktoś mnie zawołał. Nie dlatego, że dzieci płakały. Po prostu...
Umysł zaczął biec. Serca nie dało się wyciszyć.
Od kilku dni tak mam – zasypiam późno, budzę się za wcześnie. Myśli nie mają wyłącznika.
Ale w tym biegu jest coś jeszcze.
Zaczynam iść. Krok za krokiem.
Nie żeby coś osiągnąć.
Nie żeby zgubić kalorie.
Tylko po to, by nie zgubić siebie.
Bo ja nie jestem tylko ciałem
Jestem mamą, nauczycielką, przyjaciółką, partnerką.
Każdego dnia jestem dla innych. Często zanim zdążę być dla siebie.
Dlatego chodzę.
Dlatego jeżdżę rowerem.
Dlatego wybieram spacer z mężem zamiast kolejnego serialu.
Nie po to, by odhaczyć aktywność. Ale by oddychać.
Ruch stał się dla mnie formą troski. Nie o sylwetkę, ale o serce.
Nie o wynik, ale o spokój.
O ten kawałek przestrzeni, w którym mogę usłyszeć siebie, zanim cały świat znów mnie zawoła.
Dziś pożegnałam kobietę, z którą dzieliłam kawał życia
Daria – koleżanka z pracy, współtowarzyszka w przedszkolnej codzienności.
Dziś był jej ostatni dzień.
Dzieci przygotowały dla niej książkę wspomnień, rysunki, słowa, które zostają pod powiekami.
Płakała. My płakałyśmy. I dzieci też.
Była jedną z tych osób, które tworzą klimat miejsca.
Nie zawsze na pierwszym planie. Ale zawsze gotowa być, kiedy trzeba.
Empatyczna, delikatna, silna – w sposób, który nie krzyczy, tylko trwa.
Trudno będzie bez niej. I choć rozumiem, że czasem trzeba odejść, by zacząć oddychać…
to boli.
Ale ten ból coś mi przypomniał.
Potrzebujemy siebie nawzajem
Nie tylko w pracy.
Nie tylko do pomocy przy dzieciach.
Nie tylko po to, żeby mieć z kim wypić herbatę w pokoju socjalnym.
Potrzebujemy się, by przypominać sobie, że nie jesteśmy same.
Że nasza wrażliwość nie jest słabością.
Że zmęczenie nie odbiera nam wartości.
Że nawet jeśli się żegnamy – zostawiamy po sobie ślad, czułość, pamięć.
Każda z nas niesie coś, czego inna może właśnie teraz potrzebować.
Niekiedy to tylko gest. Uśmiech.
Czasem to wspólna cisza, której nikt nie przerywa.
A czasem to jedno zdanie: "Jesteś. I to wystarczy."
Dla niej, dla siebie, dla nas
Daria była i jest dla mnie taką kobietą.
I chcę wierzyć, że ja też potrafię nią być – dla innych.
Ale najpierw muszę być nią dla siebie.
I tu znów wracamy do ruchu.
Do chodzenia.
Do bycia w ciele.
Bo jeśli ja o siebie nie zadbam –
to jak mam trzymać inne kobiety, gdy będą się chwiały?
Kroki, które dziś zrobiłam, nie były wyścigiem.
Były aktem miłości.
Dla mojego ciała.
Dla mojej duszy.
Dla Darii.
Dla wszystkich kobiet, które kochają z całych sił, ale zapominają, że one też są ważne.
Dziś przypominam Tobie i sobie: jesteś potrzebna. Nawet jeśli jesteś cicha. Nawet jeśli odchodzisz. Nawet jeśli się boisz. Jesteś. I to ma znaczenie.
Z czułością,
@patif2025
#ladiesofhive #emotions #selfcare #goodbye #womenempowerment #troska #sisterhood #motherhood #teacherlife #dbajosiebie #świadomykrok #hivepl