"Znowu nawija o Capcomie, jakiś fan boy czy co?", ale spokojnie! Tym razem nie będzie ani słowa o "Resident Evil". I nie jestem fan boy'em Capcomu. A jak się nie podoba, to nie czytaj. 😉
Wczoraj, 25 maja 2021 roku, firma Capcom wypuściła na Steam, Windows Store, Xboxa One i na Sony PlayStation 4 (zapewne też będą upgrade'y na nowsze konsole) składankę swoich największych hitów z ery automatów - Capcom Arcade Stadium. Dowiedziałem się o tym wczoraj z serwisów z wiadomościami ze świata gier komputerowych. Pierwotnie zestaw ten ukazał się w lutym 2021 roku, ale tylko na Nintendo Switch, a teraz gracze z innych platform mogą zagrać w tę składankę na swoich maszynkach. Teraz starsi gracze mogą wejść w deloreana i cofnąć się te 25-30 lat wstecz i poczuć namiastkę klimatu grania w salonie gier, ale także pokazać swoim pociechom w co stary grał, kiedy był w Twoim wieku. 😂
Koledzy z Capcomu nieźle się wycwanili. Sam program jest darmowy, ale... Dodałem sobie ten program w sklepie Steam do konta (bo jest za darmo) i na PlayStation Network. W PSN program ten jest darmowy dla posiadaczy subskrypcji PlayStation Plus i jeszcze dodali za darmo jako DLC grę... o ja pier... "Ghost N' Goblins", czyli gra z tym rycerzykiem co idzie przez cmentarz pełen zombie. Na Commodore 64 przez tę grę omal nie nabawiłem się nerwicy, a mój zasób słownictwa wzbogacił się o nowe wulgaryzmy. Niestety resztę gier trzeba dokupić jako DLC w zestawach, co mniej mi się podoba. Do zakupu tego zestawu zachęciła mnie jedna gra, a mianowicie - "1942" z 1984 roku, czyli ten słynny amerykański samolocik P-38 koszący eskadry Japończyków. Na Steamie to nie problem dokupić każdą grę z osobna i za "1942" wydałem niecałe 7 złotych. Na PlayStation Network nie widziałem gier osobno jako DLC, tylko "Ghost N' Goblins", tylko całe zestawy. Kolesie z Capcomu wymyślili tak, że można kupić 3 zestawy po 10 gier. Każdy zestaw kosztuje niecałe 70 złotych. Na PlayStation Network zestaw ten kosztuje podobnie jak na Steamie, ale nie zauważyłem możliwości dokupienia gier osobno jako DLC. Ja kupiłem sobie pierwszy zestaw, obejmujący lata 1983-1988, który zawiera takie hity jak: "1942", jego sequel "1943", dwie części serii "Ghost N' Goblins" (plus "Ghouls N' Ghosts"), słynne "Commando", czy "Bionic Commando". Większość z tych gier pamiętam z konwersji na Commodore 64. W innych zestawach widziałem dalsze części samolociku - "1941", "1944" i "19xx", "Dynasty Warriors", czy też kilka wersji "Street Fightera", ale tych późniejszych zestawów z bijatykami raczej nie będę kupował.
Ja oczywiście grałem na PS4, bo nowego kompa jeszcze nie mam. Po odpaleniu gry wita nas plansza tytułowa, potem logo Capcom i słynne logo RE Engine. Co? Ta gra działa na silniku Residenta?
Później przechodzimy do ekranu głównego gry, który... przypomina salon gier. Widzimy automaty z grami i po przyciśnięciu przycisku X na padzie możemy rozpocząć rozgrywkę. Tutaj zrobiono fajny bajer, bo rozgrywkę obserwujemy z perspektywy pierwszej osoby, a prawym triggerem możemy się rozglądać. Fajnie to wygląda podczas rozgrywki, grasz sobie na przykład w "1942", a prawym triggerem patrzysz sobie na automat obok gdzie jest "Commando", czy też na dół gdzie widzimy arcade stick i przyciski. Domyślnie jest ustawione, że widzimy grę na wyświetlaczu telewizora w automacie do gier. Ale też możemy sobie zmienić tryb wyświetlania ekranu na bardziej normalny w opcjach gry. Żeby rozpocząć grę, musimy... wrzucić żeton do automatu, a robi się to przyciskiem R3 na czubku prawego grzybka na padzie. Potem tym środkowym przyciskiem lub X na padzie rozpoczynamy grę.
Oczywiście na początku zasiadłem do mojej ulubionej gry, czyli "1942" i cofnąłem się w czasie do wakacji 1998. Wtedy to na naszym osiedlu jeden gość w pustym lokalu po sklepie otworzył salon gier, który działał chyba od maja jakoś do października 1998. Potem zwinął interes. Piękne czasy. Bartuś kończy podstawówkę i idzie do szkoły średniej, są Mistrzostwa Świata w piłce nożnej we Francji, a my gramy w piłkę nożną na boisku szkolnym, a wieczorami idziemy do salonu gier. Największą atrakcją na początku był pierwszy "Mortal Kombat", w którym znałem wszystkie ciosy i fatality na pamięć. Później gość zmienił rom na "Mortal Kombat 2" i też się grało. Tam też poznałem chyba 90% ciosów, fatality, babality, friendship i innych pierdół. Ponadto w tym salonie gier były takie gry jak : "Pole Position" (wyścigówka), "Bubble Bobble", "Asterix", właśnie "1942", "Wonder Boy", "Super Sidekicks Soccer" chyba część 2, "Robocop", "R-Type" i "Super Qix" (zakreślanie kwadratów na planszy). Dużo grałem w "1942" i nie powiem, że byłem jakiś zajebisty w tę grę, że ją przechodziłem na jednym żetonie, ale byłem niezły. Lepszy ode mnie był chyba tylko syn właściciela, który od czasu do czasu sprzedawał żetony i napieprzał w to "1942". I muszę przyznać, że był w tym dobry. Pamiętam, że też miałem port tej gry na Commodore 64... a szkoda gadać. Nie dość, że był brzydki, to jeszcze niegrywalny.
Grę tą (podobnie jak gry z serii "Arcade Archives" gdzie mam "Bubble Bobble" i "Moon Patrol" na PS4, czy też hity od Namco - "Pac Man", "Galaga", "Dig Dug") przystosowano do dzisiejszych standardów.
W każdej grze mamy tryb High Score, czyli musimy osiągnąć jak największy wynik żeby dostać się do światowego Hall of Fame. Tutaj rywalizują gracze z całego świata i wysyłają swoje najlepsze wyniki na serwer. Żeby dostać się do rankingu, trzeba było w "1942" zdobyć 70 tysięcy punktów. Mnie w końcu się udało za którymś razem i zdobyłem coś ponad 130 tysięcy i wylądowałem na 10 miejscu w globalu. Powiem, że początek jest najtrudniejszy, ale potem jak człowiek się wkręci, to leci i leci. Ponadto od czasu do czasu gra będzie organizować specjalne wydarzenia dla gier, to jest coś jak tryb wyzwań, które będą aktywne przez jakiś czas dla pewnej grupki gier.
Ponadto przed rozpoczęciem każdej gry możemy sobie w opcjach ustawić... o Matko Bosko... poziom trudności gry. Taki "1942" ma 5 poziomów trudności - od Very Easy do Very Hard, a taki "Commando" ma tylko 2 poziomy trudności - Easy i Normal i oba są trudne. Ponadto możemy sobie ustawić prędkość gry na 5 poziomów - od Very Slow do Very Fast (i powiem Wam, że można na tym sobie trochę wyrobić refleks). Ponadto możemy sobie ustawić początkową liczbę żyć, standard są 3 życia, maksymalnie chyba można do 5 żyć, ale także ustawić sobie ilość punktów kiedy dostaniemy kolejne życie. Mało tego. Gra ta także oferuje... Helena, mam zawał... Save czyli zapis gry... w dowolnym momencie. Do przejścia "Ghost N' Goblins" na pewno się przyda. XD
Omal bym nie zapomniał. "1942", ale inne gry chyba także, oferuje... przewijanie czasu w tył w razie wpadki. Czy to jest do jasnej cholery "Life is Strange" albo gry wyścigowe od Codemasters? 😉 Ale tak na poważnie, jest to pomocne, ale nie jest to aktywne w trybie wyzwań online.
Ponadto gra ta oferuje coś w rodzaju systemu RPG, gdzie gracz zbiera punkty doświadczenia za każdą, nawet przegraną, rozgrywkę. Są to tak zwane punkty CASPO, które są czymś chyba w rodzaju XP czyli punktów doświadczenia. Dzięki nim gracz może awansować na wyższy Level, ale nie ogarnąłem co to daje. Ponadto gra ta oferuje system osiągnięć, ale żeby ją splatynować, trzeba będzie "tylko" przejść dowolną grę na najwyższym poziomie trudności. Teoretycznie jest to możliwe. Włączacie "1942", wsypujecie 100 kredytów i co plansza Save Game.
Jak dla mnie to jest gierka sztosik. Praktycznie całe popołudnie ciupałem w "1942" i przy małej pomocy Boga Sejwów udało mi się tę grę w końcu ukończyć. Na pewno będę do niej często wracał jak do gier z cyklu "Arcade Archives" ("Bubble Bobble", "Moon Patrol"), czy też do klasyków od Namco ("Galaga", "Dig Dug", "Pac-Man"). Dzięki Capcom, jesteście wielcy! 🍻 Wybaczam Wam ten brak języka polskiego w "Resident Evil Village". 😂