Witam.
Pamiętacie może pewien typ gier FPS, który opierał się na byciu jak Call of Duty, czyli kopiowaniu jego mechanik, struktury, czy technik narracyjnych? Kiedyś takich gier było pełno, od względnie udanych, jak pierwszy Homefront, czy (o dziwo) Medal of Honor z 2010 roku, przeciętniaków, jak 007: Quantum of Solace na podstawie filmu o Bondzie, po niewypały pokroju Legendary, Syndicate, 007 Legends, oraz Hour of Victory (na modłę starszych, II wojennych części). Nagle one po prostu zniknęły. Nie widać teraz nigdzie widowiskowych, jednoosobowych, liniowych shooterów poza samymi Call of Duty. Co się stało?
Trendy się zmieniają.
Musimy pamiętać, że produkcję każdej dużej gry poprzedza dogłębna analiza aktualnych trendów, bo robienie im na przekór to często ryzyko - potencjalnie zbyt duże. W FPS'ach po 2013 roku pojawiła się moda na ogromne światy - wrzucano je dosłownie wszędzie, często nieudolnie, często w sposób wymuszony, właśnie z reguły jako wynik analizy rynku. Po prostu hasło "open world" według statystyk dawało zasięgi i sprzedaż, więc masowo przerzucono się właśnie na to.
Wypalenie?
Większość późniejszych "klonów Call of Duty" też nie została przyjęta przesadnie przychylnie. Ewidentnie kończyły się pomysły. Ile można przecież robić misji, w których się powoli skrada z miejsce na miejsce, przy okazji zabijając po cichu osamotnionych strażników - pod dyktando dowódcy w słuchawce, ewentualnie też czającego się obok? Ile można robić epickich gonitw za ważną postacią, ile można pisać mega kliszowych zdrad? Ile można robić misji eskortowych, czy ogółem w których osłaniasz drużynę robiącą określone zadanie? Krytycy srogo zaczęli jechać po tych motywach, narzekając na ich powtarzalność. Być może też sami twórcy mieli tego dość - nowe trendy tu okazały się zbawieniem, powiewem świeżości, który i tak potem skończył, jak poprzedni, ale przez chwilę znakomicie się sprawdzał.
To wszystko to są na ogół sugestie, choć podparte bardzo dobitnymi przykładami za mini świadczącymi - 007: Legends było ogromną klapą pod każdym względem, Medal of Honor: Warfighter również, a konsolowe flagowe ala Call of Duty'owe marki zdechły i niemal odeszły w zapomnienie (Resistance, Killzone), też średnio sprzedając swoje finalne części. Zatem po prostu czasy się zmieniają, a wraz z nimi rynek gier.