It's Friday and the good news is that Kevin was acquitted of charges that broke his career a few years ago. The idea was that, as a young actor, he had sexually assaulted a 14-year-old boy. They say he drugged him with alcohol as well, but I don't remember exactly that. Initially, I had doubts myself, after all, each of us has some fantasies, and big money and the possibility of earning them open the gate to making almost every wet dream come true. Even Roman Polański ... Although no, this is not a very good example, this girl's mother is more guilty, because it was no accident that she took her to a party - she was hoping that someone would rape her daughter and she would earn a lot of money on it. The richer and more famous, the better (I am not defending Polański here, this case is simply complicated). Nevertheless, if you have the money, you can do whatever you want, like Epstein. Anyone can have doubts, one has to wait for the verdict. Part of the left immediately accused, because "such a large company as Netflix would not break cooperation with an actor who was wrongly convicted" (which is not surprising to me, left-wing circles like to defend women who use the law to destroy men, actresses using metoo to throw fake accusations of harassment etc.). And after a few years, Kevin's name was cleared of the trash it was stuffed into. Now I wish him to win against Netflix, which robbed him of his income (House of Cards) and lost his subsequent profits and roles. The same is due to any loser in the newspaper who made a false accusation at him. It is a pity that no one will return his time and money, and we will not get back great films, in which he could appear and make our free time. And we lost his most important project before Spacey was canceled - House of Cards. Hopefully this situation will be a good example of not making accusations before checking them out.
https://www.bbc.com/news/world-us-canada-63338929
Mamy piątek i radosną wiadomość, Kevin został uniewinniony z zarzutów, które parę lat temu złamały mu karierę. Chodziło rzekomo o to, że jako młody aktor, napadł seksualnie na 14-letniego chłopca. Podobno również go odurzył alkoholem, ale nie pamiętam dokładnie tego. Początkowo sam miałem wątpliwości, wszakże każdy z nas ma jakieś fantazje, a duże pieniądze oraz możliwość ich zarobienia, otwierają wrota do urzeczywistnienia niemal każdego mokrego snu. Choćby Roman Polański... Choć nie, to nie do końca dobry przykład, matka tej dziewczynki jest bardziej winna, bo nieprzypadkowo ją wzięła na imprezę - liczyła na to, że ktoś zgwałci jej córkę, a ona zarobi na tym grubą forsę. Im bogatszy i bardziej znany, tym lepiej (Nie bronię tu Polańskiego, ta sprawa jest po prostu skomplikowana). Niemniej, jeżeli masz pieniądze, to możesz robić co chcesz, jak Epstein. Wątpliwości może mieć każdy, trzeba czekać na wyrok. Część lewicy odrazu rzuciło oskarżenie, no bo przecież "taka duża firma jak Netflix, nie zerwałaby współpracy z aktorem, który został niesłusznie skazany" (co mnie nie dziwi, środowiska lewicowe lubią bronić kobiety wykorzystujące prawo do niszczenia mężczyzn, aktorki wykorzystujące metoo do rzucania fałszywych oskarżeń o molestowanie etc.). No i po paru latach, imię Kevina zostało oczyszczone ze śmietnika, w jaki został wepchany. Teraz życzę mu, by wygrał przeciwko Netflixowi, który pozbawił go dochodów (House of Cards) oraz przyczynił się do utraty późniejszych zysków oraz ról. To samo należy się każdemu frajerowi z gazety, który rzucił w niego fałszywym oskarżeniem. Szkoda, że nikt mu nie zwróci czasu i pieniądzy, a nam świetnych filmów, w których mógł wystąpić i umilić nam wolne chwile. No i straciliśmy jego najważniejszy projekt zanim Spacey został skasowany - "House of Cards". Mam nadzieję, że ta sytuacja będzie stanowić dobry przykład, by nie rzucać oskarżeń przed sprawdzeniem ich.