To jest hipokryzja z mojej strony. W niedzielę osiągnąłem podobną liczbę kroków i nie opublikowałem raportu. W poniedziałek zrobiłem podobna liczbę kroków. Nie powiem, że ten weekend dał mi w dupę. Roboty coraz więcej, siły coraz mniej. Chrzanię, w ten weekend już nie przychodzę. A podobno kryzys jest. Muszę sobie odpocząć. Miałem coś napisać ironicznego o niedzielnych wyborach, które się nie odbyły.
Wczoraj miałem Sajgon w robocie, ale jakoś dałem radę, ale ten weekend dał mi się we znaki. Po południu jak wróciłem do domu, to jak się położyłem spać, to się obudziłem o 18:00.
Wczoraj był pierwszy typowo letni dzień. Jak wracałem do domu z pracy, to było chyba 25-26°C i Słońce. Pierwszy raz w tym roku wracałem z roboty w krótkiej koszulce.