Powrót po dwóch tygodniach pracy zdalnej do biura nie należy do łatwych. Niby człowiek jest na bieżąco dzięki służbowemu laptopowi podpiętemu do wewnętrznej sieci, ale de facto jest to tylko 10-15% informacji, które normalnie spływają na dwóch pozostałych niezależnych sieciach. W przypadku mojej pracy to właśnie te sieci są podstawą naszego działania.
Jak zwykle po dłuższej przerwie przebicie się przez setki maili zajmuje czas prawie do południa, dziś dodatkowo było to utrudnione, bo jeden z mających wspierać mnie kolegów dostał wolne z racji święta narodowego, a drugi poszedł na L4. W takich warunkach mogłem zapomnieć o wyjściu na jakikolwiek spacer podczas przerwy na lunch. Wyszedłem tylko na chwilę, żeby załatwić jedną palącą sprawę i po 30 minutach byłem znów na miejscu. Poza tym dzień był dość spokojny, ale pod koniec zmianki, kiedy to już szykowałem się do domu na chwilę wysiadło zasilanie. Przełączenie na zasilanie z generatorów było błyskawiczne, ale nie wszystkie urządzenia to zniosły bezawaryjnie, przez co spędziłem w pracy dodatkową godzinę "za free" zanim wszystko wróciło do normy.
Fotki z rodzinnego albumu, naszła mnie nostalgia za polskim morzem :)
My 2020 goals:
Sport | Goal | Done | % |
---|---|---|---|
Walking | 2000 km | 428,66 km | 21,43 % |
Cycling | 2500 km | 785,42 km | 31,42 % |
Running | 1500 km | 319,65 km | 21,31 % |