The weather may not have been perfect, but it was warm and relatively dry enough for us to go for a walk. This time we did not go to the forest because of the mud (it rains too often, the rain may not be very intense, but it is too rarely dry for the deeper layers of the soil to absorb the water), so I decided to show my girlfriend one of the routes she still had I didn't show. That road is more resistant to turning to mud, so there was no risk. However, the problem appeared with the dog, as long as he was walking next to us in the forest and we did not have to stop too often, on this walk I had to go back several meters 4 or 5 times, because the boy was looking for us ... It is a bit irritating, it seemed to me that he only has vision problems, and more and more often I can see that he also has problems with hearing and smell. On the other hand, I think he does it on purpose to piss me off - somehow there's no such problem in the forest, and there are definitely more scents that can distract him. Or he is just really as silly as his owner and you have to walk with him by the hand xD. So at some point I decided to attach it to the leash. We walked slowly so that Taco could freely smell whatever he wanted without chasing. I hope that we are slowly approaching the end of winter, because it is getting more and more irritating. The fact is, I should be glad that I don't have to get up much earlier, that I can drive my car quickly for this time of year and I don't have to clear it. However, for a dozen or so years, winter in my part of the world is actually worse autumn - cooler, more windy (it reminds me of geography lessons from high school that with the climate change, the weather will also change, which can be seen from more frequent winds - it used to be like this in the past usually during a snowstorm, at least in my part of Poland), and devoid of the few advantages of winter. After we finished our walk, we went shopping. When we returned, we saw Taco ... sitting on the passenger seat xD. He was a smart man, jumped on himself and sat down like a Lord.
As for his illness, he must have caught a cold. Perhaps partly my fault, because when I go to work, I open my room window every day to let it ventilate. Add to that intense wind and boom, we have a sick dog. Fortunately, it didn't last too long, but I don't know how he wouldn't eat anything all day (even his beloved treats like chicken liver or kabanos sausages!), I genuinely scared. Like me, Taco loves to eat and if he has good food his appetite seems unlimited. He ate my rolls once (more specifically, he stole them from me), and then he pooped more than 14 times on a walk, I was shocked. Well, but the next day after returning from work, his bowl was already empty, so the appetite came back ... And good, sometimes it pisses me off, but I got used to him so much and I liked that I would be very sad when one day he went away to that one world.
By the way, you have some pictures of my girlfriend's rabbit and the park from the previous walk.
Pogoda może nie była idealna, ale było na tyle ciepło i relatywnie sucho, że mogliśmy pójść na spacer. Tym razem nie poszliśmy do lasu z uwagi na błoto (za często pada, deszcz może nie jest wybitnie intensywny, ale zbyt rzadko jest sucho, by głębsze warstwy gleby mogły wchłonąć wodę), dlatego zdecydowałem się pokazać mojej dziewczynie jedną z tras, której jej jeszcze nie pokazałem. Tamta droga jest bardziej odporna na zmianę w błoto, więc nie było ryzyka. Problem jednak pojawił się u psa, o ile w lesie chodził koło nas i nie musieliśmy zatrzymywać się zbyt często, o tyle na tym spacerze musiałem 4, czy 5 razy cofać się kilkanaście metrów, bo chłopak nas szukał... Jest to trochę irytujące, wydawało mi się że ma problemy tylko ze wzrokiem, a coraz częściej widzę, że ma również problemy ze słuchem i węchem. Z drugiej strony, wydaje mi się że on to robi specjalnie, by mnie wkurzyć - w lesie jakoś nie ma takiego problemu, a jest tam zdecydowanie więcej zapachów, które mogą odwracać jego uwagę. Albo po prostu naprawdę jest takim głuptasem, jak jego właściciel i trzeba z nim chodzić za rączkę xD. Dlatego w pewnym momencie zdecydowałem się zaczepić go o smycz. Spacerowaliśmy powoli, by Taco mógł sobie swobodnie powąchać wszystko, co chce bez gonienia. Mam nadzieję, że już powoli zbliżamy się do końca zimy, bo ta jest coraz bardziej irytująca. Fakt, powinienem się cieszyć, że nie muszę dużo wcześniej wstawać, że mogę jeździć samochodem szybko jak na tę porę roku i nie muszę go odśnieżać. Jednakże od kilkunastu lat zima w mojej części świata, to tak naprawdę gorsza jesień - chłodniejsza, bardziej wietrzna (aż przypominają mi się lekcje geografii z liceum, że wraz ze zmianą klimatu, pogoda również ulegnie zmianie, co widać po częstszych wiatrach - dawniej tak było zazwyczaj podczas śnieżycy, przynajmniej w mojej części Polski), no i pozbawiona nielicznych zalet zimy. Gdy już skończyliśmy spacer, to pojechaliśmy na zakupy. Gdy już wróciliśmy, to naszym oczom ukazał się Taco... Siedzący na fotelu pasażera xD. Cwaniak z niego, sam sobie wskoczył i rozsiadł się jak lord.
Jeśli chodzi o jego chorobę, to chyba się przeziębił. Być może częściowo z mojej winy, bo jak wychodzę do pracy, to codziennie otwieram okno w moim pokoju, by się przewietrzyło. Dodajmy do tego intensywny wiatr i boom, mamy chorego psa. Na szczęście nie trwało to zbyt długo, ale nie wiem, jak przez cały dzień nie chciał nic zjeść (nawet swoich ukochanych smakołyków, jak wątroba z kurczaka lub kabanosy!), to zacząłem się autentycznie bać. Taco podobnie jak ja, uwielbia jeść i jeśli ma dobre jedzenie, to jego apetyt wydaje się być nieograniczony. Raz zjadł moje bułki (a konkretniej mówiąc, ukradł mi je), a potem na spacerze robił kupę więcej jak 14 razy, byłem zszokowany. No ale następnego dnia po powrocie z pracy, jego miska była już pusta, więc apetyt wrócił... I dobrze, czasami mnie wkurza, ale tak już się do niego przyzwyczaiłem i polubiłem, że będzie mi bardzo smutno, jak pewnego dnia odejdzie na tamten świat.
A przy okazji, macie kilka zdjęć królika mojej dziewczyny i parku z poprzedniego spaceru.