Ale gracze mówią, że jest Ok. To co oddwalił Capcom przy premierze „Dragon's Dogma 2” to już jest przegięcie. Recenzenci dostali wersje recenzenckie gry przed premierą i ocenili grę dobrze (choć podobno były problemy z płynnością gry). Po premierze gry, Capcom po chamsku dodał mikropłatności, które ułatwiają rozgrywkę, które powinny być już w grze. Rozumiem jakby to były skórki jak na przykład w Residentach, które nic nie wnoszą do gry. Ale to już jest przegięcie pały.
Aż się boję, żeby takich pomysłów nie dali do nowych części Residenta.
- Nowa gra? Zapłać!
- Wskrzeszenie postaci? Zapłać!
- Roślinki lecznicze? Zapłać!
- Spray'e lecznicze? Zapłać!
- Lepsza broń? Zapłać!
- Znajdowana amunicja? Zapłać!
- Tusze do maszyny? Zapłać!
Gracze lubią być dymani w dupę. Capcom na nich pluje, a ci mówią, że deszcz pada. Nie dość, że gra kosztuje 300 złotych w wersji podstawowej, to jeszcze chcą aby zapłacić za... NOWĄ GRĘ (oni sobie kurwa jaja robią?) czy edytor postaci.

Mem autorski by me, można kraść.
No i tytuł Gry Roku (GOTY) chyba poszedł się jebać.
Ale przynajmniej są inne fajne gry. Chociaż przeszedłem to dwa lata temu na PS4, to chętnie przejdę jeszcze raz i nie trzeba płacić za rozpoczęcie nowej gry, czy za wskrzeszenie postaci, czy za szybką podróż. Na dodatek mój trzyletni komputer bez problemu ciągnie tę grę na wysokich ustawieniach i się nie tnie.