On the approach to Czarny Staw, I start looking for a place to sleep. Let me remind you that I wanted to try sleeping in a snow pit. There is a lack of large clumps of snow, which makes me feel a bit anxious. What will it be? [PL poni偶ej]
On the flat at Czarny Staw, I find a snowdrift formed by one of the boulders. I stick my spatula there. A few scrape
and unfortunately I'm digging into the mountain pine. It's 7:00 PM so it's my 14 o'clock on my feet. Fatigue is taking its toll.
I hammer the shovel on the other side of the snowdrift. Empty, dig deeper and still nothing. I widen the trench. Looks like it should be done. Bob the Builder is born in me 馃槉 I want to finish it as soon as possible. I dig deeper and deeper, I widen the pit on each side. It may not look perfect, but it should be enough for a few hours of sleep. After 1.5 hours, my building looks acceptable and quite stable. I go in to scrape some snow off the ceiling. The ground clearance is now approx. 0.5 meters. Final touches and then my ceiling collapsed on my face. This is the end of dreams of sleeping under a makeshift roof. Everything has collapsed and is destroyed. On the other hand, it's better now than at night.
I dig myself out from under the snow. I only decide to dig a hole in the snow that is left over from the pit. After 15 minutes, I got a small crater 2 meters long. I'm exhausted. I set up the sleeping mat and pump the mattress. My things and clothes are starting to freeze. I do not care about it. I just change to dry socks and go to sleep in the sleeping bag.
The night passes uneasily. I wake up every 30 minutes just to turn over and curl up in a ball. When the alarm clock strikes 2:30 am I get to leave. As I suspected, the boots were frozen to the bone. Fortunately, I somehow manage to squeeze my feet in there and after a while they regain their apparent usefulness.
I'm packing my backpack. For breakfast, I have frozen jelly beans and a remnant of cold coffee. There is no time to be emotional. I managed to wake up a little and warm up so I'm going to get Rysy.
On the clock, 3:00. In the distance, on the surface of Czarny Staw, I can see other headlamps - several people are moving there. I am starting an ascent which is over 900 m vertically. My pace is good, which surprises me positively. On the way, join a group of people from Krakow. I was very afraid of walking alone at night, so I feel better. This is how the next meters go up for us. On the way, I also eat my sausage sorbet, which I left for dessert after breakfast 馃槈
The climb to the top takes us less than 3 hours in total. The sunrise is beautiful, one of the prettiest I have ever seen. Managed to!
The way down is very fast. The conditions are perfect so the descent is safe and fast. It's time to go home. I finish my second day at almost 20 kilometers and 1000 meters of vertical.
Na podej艣ciu pod Czarny Staw zaczynam rozgl膮da膰 si臋 za miejscem do spania. Przypominam, 偶e chcia艂em wypr贸bowa膰 spanie w jamie 艣nie偶nej. Brakuje du偶ych skupisk 艣niegu przez co zaczynam czu膰 lekki niepok贸j. Co b臋dzie to b臋dzie.
Na wyp艂aszczeniu przy Czarnym Stawie znajduj臋 zasp臋 wywianego 艣niegu, kt贸ra utworzy艂a si臋 przy jednym z g艂az贸w. Wbijam tam moj膮 艂opatk臋. Kilka skrobni臋膰 i niestety dokopuj臋 si臋 do kosodrzewiny. Jest 19:00, wi臋c to moja 14 godzina na nogach. Zm臋czenie daje si臋 we znaki.
Wbijam 艂opat臋 z drugiej strony zaspy. Pusto, kopi臋 g艂臋biej i nadal nic. Poszerzam wykop. Wygl膮da na to, 偶e powinno si臋 uda膰. Rodzi si臋 we mnie Bob Budowniczy 馃槉 Chc臋 to jak najszybciej sko艅czy膰. Kopi臋 coraz g艂臋biej, poszerzam jam臋 z ka偶dej strony. Nie wygl膮da to mo偶e idealnie, ale na kilka godzin snu powinno si臋 nada膰. Po 1,5 h moja budowla wygl膮da akceptowalnie i do艣膰 stabilnie. Wchodz臋 do 艣rodka 偶eby zeskroba膰 troch臋 艣niegu ze stropu. Prze艣wit ma obecnie ok. 0,5 metra. Ostatnie poprawki i wtedy m贸j sufit run膮艂 mi na twarz. To koniec marze艅 o spaniu pod prowizorycznym dachem. Wszystko si臋 zawali艂o i jest zniszczone. Z drugiej strony lepiej teraz ni偶 w nocy.
Wygrzebuj臋 si臋 spod 艣niegu. Postanawiam wykopa膰 sobie jedynie do艂ek w 艣niegu, kt贸ry jest pozosta艂o艣ci膮 po jamie. Po 15 minutach uzyska艂em ma艂y krater o d艂ugo艣ci 2 metr贸w. Jestem ju偶 wyko艅czony. Ustawiam karimat臋 i pompuj臋 materac. Moje rzeczy i ubrania zaczynaj膮 przymarza膰. Nie dbam o to. Zmieniam tylko skarpetki na suche i k艂ad臋 si臋 spa膰 do 艣piwora.
Noc mija niespokojnie. Budz臋 si臋 co 30 minut 偶eby tylko przekr臋ci膰 si臋 na drugi bok i skuli膰 si臋 w k艂臋bek. Kiedy budzik wybija 2:30 zbieram si臋 do wyj艣cia. Tak jak podejrzewa艂em buty zamarz艂y na ko艣膰. Na szcz臋艣cie udaje mi si臋 jako艣 wcisn膮膰 tam stopy i po chwili odzyskuj膮 pozorn膮 u偶yteczno艣膰.
Pakuj臋 rzeczy do plecaka. Na 艣niadanie zosta艂y mi zamarzni臋te 偶elki i resztka zimnej kawy. Nie ma czasu na rozczulanie si臋. Uda艂o mi si臋 troch臋 rozbudzi膰 i ogrza膰 wi臋c ruszam 偶eby zdoby膰 Rysy.
Na zegarku 3:00. W oddali na tafli Czarnego Stawu widz臋 inne 艣wiat艂a czo艂贸wek- porusza si臋 tam kilka os贸b. Zaczynam podej艣cie, kt贸re ma ponad 900 m w pionie. Tempo mam dobre, co mnie pozytywnie zaskakuje. Po drodze przy艂膮cza膰 si臋 do grupki os贸b z Krakowa. Bardzo obawia艂em si臋 samotnego wej艣cia w nocy dlatego jest mi ra藕niej. Tak mijaj膮 nam kolejne metry w g贸r臋. Po drodze zjadam jeszcze m贸j sorbet par贸wkowy, kt贸ry po 艣niadaniu zostawi艂em na deser 馃槈
Wej艣cie na g贸r臋 zajmuje nam 艂膮cznie nieca艂e 3 godziny. Wsch贸d s艂o艅ca jest pi臋kny, jeden z 艂adniejszych jakie widzia艂em. Uda艂o si臋!
Droga w d贸艂 mija bardzo szybko. Warunki s膮 idealne wi臋c zej艣cie jest bezpieczne i szybkie. Czas wraca膰 do domu. Drugi dzie艅 ko艅cz臋 na prawie 20 kilometrach i 1000 m pionu.