Kiedyś gry fabularne były jedną z podstawowych pasji (hobby to trochę mało powiedziane) w moim życiu. Od starych numerów MiM (Magia i Miecz), które czytałem próbując o co chodzi w cyferkach i statystykach starego polskiego systemu "Kryształy Czasu" rozumiejąc fabułę scenariuszy ale nie mogąc skumać jak to się odbywa i łączy w praktyce, po liczne sesje pierwszej edycji Warhammera Fantasy - niezwykle popularnego w Polsce systemu w okolicach lat 1995-2005 i później.
Po latach w końcu skład z Prądnika z którym grałem poniekąd się posypał, lub też odpadłem dając się we znaki ekipie nadmiarem ekscentrycznych zachowań i życiowego nieogaru, który 12-15 lat temu faktycznie był u mnie większy jeśli można w to uwierzyć.
Tak czy inaczej praca, związki i rodziny w końcu sprawiają chyba, że większość ludzi po 30 tce daje sobie spokój z grami fabularnymi (oceniając subkultury youtubowe i streamy na zachodzie jest trochę inaczej).
Właściwie z głupa około pół roku temu widąc zaproszenie na facebookowej grupie
"Gramywrpgwkrakowie" postanowiłem spróbować wrócić do hobby - była to dobra decyzja.
Po minikampanii CYBERPUNKA RED o której wspominałem miesiące temu we wpisach - zaczęliśmy grać w nowo wydany system OBCY (czy też ALIEN).
Przy pięciu graczach ledwo udaję się opanować lekki zamęt na sesjach - obecnie rozegraliśmy gotowy scenariusz "Rydwan Bogów" w konwencji filmowej. Trup słał się gęsto, a Ci którzy przetrwali (w tym dwie osoby grające zapasowymi bohaterami dorzuconymi na potrzeby chwili) w większości wchodząc w hibernację przed powrotnym lotem zostali i tak zakażeni morderczym obcym pasożytem organizmu.
Wycieczki na Azory mają dla mnie również specjalne znaczenie bo odświeżam kontakt z ciekawym człowiekiem u którego wynajmowałem tam lata temu pokój, zaglądając na herbatę przed i czasem po sesjach. Spotkanie, które chciałem odbyć od ponad dwóch lat ale bez jakiegoś pretekstu się nie składało.