Poniedziałek, budzę się koło 8:30 (klikanie myszki i przebijające dzwięki ze słuchawek, nasz współlokator tłucze potwory w "Sacred" Hack & Slash albo gra w Command And Conquer nie zwróciłem dokładnie uwagi.
Nie mam siły kłócić się o poranne hałasy, zresztą sam siedziałem do 00:30 / 1:00 przy Project Zomboid.
Właściwie włączyłem wczoraj dla funu ulubionego youtubera od Rimworlda Rarra .
nakręcił on materiał jednak nie o Rimworldzie ostatnio ( którego szerszą recenzję próbowałem popełnić kilka miesięcy temu, niestety nie spotkała się z Hifovym uznaniem)
Rarr gra w najnowszą wersję tego ciekawego indyka o zombich 41.55 lub coś koło tego
ja zatrzymałem się na 40.00 , nowsza chyba nie chciała działać na moim leciwym komputerze.
W PZ. fajne jest między innymi to, że mapy są wzorowane na aktualnych zdjęciach lotniczych obszarów stanu Kentucky. Okolice Fort Knox i Louisville ...
Aczkolwiek fikcyjne / zmodyfikowane...
https://pzwiki.net/wiki/Knox_Country
W każdym razie wczorajszy filmik Rarra przypomniał mi o tej grze i spędziłem przy niej kilka kolejnych godzin, niestety w późnej fazie rozgrywki PZ. zabija głównie nudą .
Mówiąc inaczej jest to niezły symulator farmera/kucharza/budowniczego , zombi jeśli jest się w miarę ostrożnym nie zjawiają się prawie w oczyszczonej okolicy, myślałem że może brak wody (prąd i woda wysiadają po kilku tygodniach od początku rozgrywki) i nadejście zimy tym razem okażą się zabójcze, jednak w grze jest środek grudnia albo stycznia i nie stwarza to specjalnego zagrożenia , ba nawet da się na polu wyhodować rzodkiewkę i kapustę ....
Mimo to samo mozolne nabijanie punktów umiejętności i doświadczenia oraz porządkowanie nagromadzonych ton przedmiotów jest w pewnym sensie niezłą zabawą .
Poza grą musiałem zajrzeć i przepłacić za wysyłkę na osiedlowej poczcie, udało się jak zwykle trochę uprzątnąć przestrzeń mieszkania i skontaktować z kilkoma osobami w różnych raczej towarzyskich sprawach.
Oczekiwany angaż do drugiego sezonu serialu Barbarzyńcy netflixa nie nastąpił
(łudzę się, że może jednak mail dojdzie na dniach, przed czwartkiem )
Także zacząłem ćwiczyć śpiewanie i znalazłem sylabiczny zapis pieśni Wadżry - ale niestety była to chwilowa niezbyt długa aktywność na okoliczność chwilowego pozostania samemu w domu.
Przeczytałem od wczoraj kilkanaście pierwszych stron komiksu Gideon Falls "Legenda o czarnej stodole", od nowa bo jest dobry i by zachować ciągłość fabuły o ile uda się zdobyć kolejne tomy...