Czy zastanowiliście się kiedyś, dlaczego nasz ojczysty język jest taki trudny?
Dlaczego, mimo faktu, że posługujemy się nim na co dzień, popełniamy tyle karygodnych błędów?
OTÓŻ:
Polacy mają, mieli i mieć będą tendencję zachowawczą, jeżeli chodzi o język, i podtrzymują dawne formy. Już w szkole powtarzano nam, że nie mówi się „tą książkę”, ale „tę książkę”. Nie ma żadnego innego zaimka czy przymiotnika, który utrzymał w tym nieszczęsnym bierniku końcówkę „-ę”. Mówimy: „jaką książkę”, „tamtą książkę”, „ładną książkę”, ale jest: „tę książkę”. Na zdrowy rozum i w tej formie powinna być końcówka „-ą”, czyli „tą książkę”. Ale już od 300 lat utrzymuje się ten wyjątek. I od 300 lat uważamy, że skoro mówili tak nasi dziadowie, to i my powinniśmy tak mówić.
Czy rzeczywiście powinniśmy trzymać się tak kurczowo archaizmów?
Czy może po prostu weźmy przykład z całego świata, który doprowadza swój język do coraz prostszych form...