Polski rap to muzyka, która na przestrzeni lat zmieniała się diametralnie. Kiedyś zawsze dotykała problemów młodych ludzi, później tematów różnistych, a teraz narodził się twór o nazwie trap, który wyrasta nam na parodię, którą pokochała młodzież...
Muzyki słucham od zawsze. Jest to przekrój popu, rocka, rapu i muzyki alternatywnej. Jednak członkowie całej hip-hopowej kultury oceniani byli przez społeczeństwo dużo gorzej niż słuchacze pozostałych gatunków muzycznych. Raperzy kojarzeni byli z ulicą, kryminałem czy używkami. Zmieniło się to wraz z tematyką podejmowaną przez raperów.
O.S.T.R ugrzecznia uliczny rap?
Gdy w późnych latach 90-tych bieda wśród szarych blokowisk była normą, warunkującą styl życia, rap miał za zadanie podnosić młodzież na duchu, a sami raperzy chcieli na swoim przykładzie pokazać, że można pokonać granice. Była to często muzyka wulgarna i pełna emocji. Czy dobra? Zależy. To oczywiście kwestia subiektywna, jednak można do tego podejść miarą pracy włożonej w twórczość. I tak właśnie O.S.T.R pokazał prawdziwy kunszt, gdyż w dużej mierze on sam tworzył bity na swoje płyty. Ukończył Akademię Muzyczną w klasie skrzypiec, z których korzystał w niektórych kawałkach. Niektóre teksty to życiowe wspomnienia, gdzie nie brakuje wzruszających słów skierowanych do matki. Inne to opowieści o klubach, przestępczym mieście, czy zwykłej szarej codzienności. Zdecydowana większość to tzw. brudny rap. Typowy ulicznik, który związał przyszłość z muzyką, jednak bardzo inteligentny i błyskotliwy. Potrafił przeprowadzić długi wykład o wpływie reklam na ludzi, a także udzielać świetnych wywiadów. Jednak w "Ostrym" w pewnym momencie coś pęka. Dosłownie i w przenośni.
Umówiony na dziewiątą, biała sala
Urządzenia jak z kosmosu, moja kolej na badania
Są momenty, że każdy by cofnął czas
Zwłaszcza wtedy, gdy realia uderzają prosto w twarz
Istotne jest to co w nas, doświadczenie nauką
Dowiedziałem się, że na koncercie wybuchło mi płuco
O.S.T.R - Diagnoza
Artysta po płycie "Życie po śmierci" całkowicie zmienia swoje życie i twórczość. Choroba była bardzo wyniszczająca, a wszystkie jej etapy zostały niesamowicie opisane na płycie. Twierdzi, że to nadmiar marihuany doprowadził go to takiego stanu. W utworze "Spowiedź" w istocie spowiada się ze swoich grzechów. Przeżywa oczyszczenie, niczym bohater literacki. Muzyka nagle bardzo łagodnieje, a najnowsza płyta "W drodze po szczęście" jest mocno ugrzeczniona i przystępna dla ludzi w każdej kategorii wiekowej. Adam Ostrowski totalnie zrywa z podejściem do muzyki, za jaką ludzie go polubili. Jednak po prostu opisuje swoją rzeczywistość. Trudno oczekiwać, że dorosły facet po przejściach zamiast dojrzałych tekstów nadal będzie opierał swą twórczość na swoim starym wizerunku. Jednego nie można Adamowi odmówić - Zawsze pozostanie jedną z ikon tej muzyki o czym świadczą liczne nagrody, w tym Fryderyk za najlepszy hip-hopowy album. Zmienił się również Kękę. Były alkoholik i zwyczajny listonosz po poważnych życiowych kawałkach zaczął nagrywać o swoim życiu codziennym, rodzinie i przyziemnych problemach. Rzadko wraca do przeszłości, a jego teksty również mogą łączyć pokolenia.
A gdyby to połączyć?
Pro8l3m to dwuosobowy skład, który zasłynął genialną płytą ArtBrut. Trudno rozgryść osobowość Oscara i Steeza, gdyż rzadko udzielają wywiadów, a już tym bardziej nie zdradzają w nich szczegółów z życia prywatnego. Teksty są rewelacyjne, lecz to również zagadka. Nie wiadomo czy opowieści o narkotykach, kobietach i długach są prawdziwe. To tylko jedna strona medalu, bo z drugiej mamy coś na miarę wzniosłej poezji. Totalny miszmasz, a jednak twórczość trzyma się kupy. To chyba największa ciekawostka na polskiej scenie. Pro8l3m szybko uzyskał wielką popularność, a bilety na koncerty sprzedają się jak świeże bułeczki.
Zbieram foty, filmy, gadki
Online
Tak na potem
W razie wpadki
A jak ma ochotę to
Szantażuję szmule
To dla nich na odmółę
Pytasz, czy to nie jest trochę może nieczułe
Kur* ej, w ogóle*
Pr8bl3m - "Makijaż"
Końcowy kawałek z płyty "Ground Zero" to "Byłem tam." Czy to również spowiedź, jak w przypadku Ostrego? A może mocne podsumowanie całego życia? Dawno nie słyszałem czegoś tak mocnego i cholernie dobrego.
Taconafide
Taco Hamingway i Quebonafide to raperzy, którzy zerwali całkowicie z tematyką rapu jaki znamy. Cała muzyka wygląda zupełnie inaczej. Teksty Taco bywały głębokie, klimatyczne, mocne. Takie rapowe espresso. Quebonafide to zwierzę sceniczne. Skakał w tłum, do czerwonych dresów zakładał futra, skakał i bawił się razem z publiką. Zupełnie inne osoby, a jednak razem nagrali "Somę." Ten album sprzedał się znakomicie. Po pierwszym odsłuchu wydawało mi się, że to muzyka dla młodego pokolenia. Potem jednak odnalazłem w nim cząstkę siebie i polubiłem. Nie wiem czy to jeszcze rap, czy już pop, ale kurczę...wchodzi!
Oczywiście artyści działają pod swoim szyldem, a ten album to na razie jednorazowy cross. Przed "Somą," Quebo nagrał niesamowity album z podróży po świecie - "Egzotyka." Każdy kawałek mówi o innym kraju na mapie świata, a z utworu "Bollywood" wylewa się mnóstwo skrajnych emocji, aby słuchacza na moment uspokoił refren Czesława Mozila.
Taco nagrywa głęboki solowy album. Również bardzo grzeczny, lecz nadal głęboki. Bity płyną powoli, relaksacyjnie. Artysta podkreśla, jak trudno mu radzić sobie z popularnością. Ponownie opowiada o Warszawie, z którą chyba na żadnej płycie nie może się rozstać. Nie zapomina również o problemach młodych ludzi.
Oczywiście muzyka jest kwestią gustu, ale wszystkie powyższe kawałki bardzo mi się podobają. Pomimo, że są tak różne i przezentują inne wartości. Rap się bardzo zmienił, ale nadal chętnie sprawdzam nowe płyty. Trudno mi powiedzieć, czy tęsknię za "starym dobrym" Ostrym czy Kękę lub ogromną popularnością Peji. To trochę tak jakby tęsknić za fantastyczną Nokią 3310, ale cały czas korzystać z nowości.
Trap? a tfu!
Rozumiem, że można nie lubić rapu. Można nawet na niego pluć. Ale jeżeli nie podoba Wam się totalnie rap, który ja nazywam dobrym. To dalej nie czytajcie, bo będzie o trapie. A co to? No właśnie sam nie wiem. Wikipedia pisze o agresywnym brzemieniu i tematyce tekstów. Polscy trapowcy rozumieją tę "muzykę" jako nowa fala a ich utwory nie posiadają z reguły żadnego przesłania, najczęściej traktują o pieniądzach, a im droższe auto pojawia się na teledysku, tym lepiej. To po prostu proste kawałki o niczym. Nie byłby to dla mnie problem, gdyby trap, nie próbował wypierać tego prawdziwego rapu. Tymczasem, to tzw. trapy cieszą się niesamowitą popularnością, kosztem prawdziwej muzyki. Pozwólcie, że zacytuję kilka fragmentów:
Robimy sk, sk, skrrrrt
Robimy sk, sk, skrrrrt
Robimy sk, sk, skrrrrt
Na zakręcie mijasz nas
Żyję dobrze, szybko mija czas
Typy w necie na nas leją kwas
Typy w necie chcą zabijać nas
W drogim aucie robimy skrrrt
Czy jestem typem z netu, który chce ich zabić? W żadnym wypadku. To chyba po prostu wersy, świadczące o nieumiejętności przyjęcia krytyki. Podobnych tekstów jest cała masa, a kawałki mają miliony wyświetleń na Youtube. I tu rodzi się pytanie. Dokąd dotarł ten stary dobry rap? Do kiczu na miarę disco-polo, które również cieszy się ogromną popularnością? Przykry obraz muzyki, która jeszcze niedawno wyciągała młodzież z blokowisk, nakazując jakieś działanie na rzecz lepszej przyszłości. Dziś liczą się tylko pieniądze. Mam jednak nadzieję, że współcześni artyści (ci prawdziwi) nie złożą broni i będą raczyć nas świetnymi albumami. Muszą jednak bronić się przed tzw. nową falą.