W sobotę rano, 21 kwietnia, Palestyńczyk Fadi al-Batsh udawał się do lokalnego meczetu w Kuala Lumpur. W pewnym momencie za zakrętu wyłonił się samochód. Gdy samochód zrównał się z al-Batshem w kierunku mężczyzny oddanych zostało 14 strzałów. W efekcie al-Batsh zginął na miejscu. Kim był al-Basth i dlaczego Izrael może mieć coś wspólnego z tym zabójstwem?
Porządny obywatel?
Al-Bath był Palestyńczykiem, który od 10 lat mieszkał w Malezji, a dokładnie w Kuala Lumpur. Był wykładowcą lokalnego uniwersytetu na wydziale energetyki. Oprócz tego posługiwał w meczecie jako imam. Ponadto był dość aktywny na Twitterze, gdzie nawoływał Palestyńczyków do stawienia oporu izraelskiej okupacji. Wydaje się, że to "zwykły facet". Jednak rodzina Al-Batsha, oraz wielu Palestyńczyków, oskarżają Mossad o zabójstwo.
Drugie dno
Cała historia ma drugie dno. Al-Batsh był członkiem Hamasu. Nieoficjalne źródła wskazują, że "energetyka" była tylko przykrywką. W rzeczywistości Al-Batsh miał zajmować się technologią rakietową. Swoje prace prowadzić miał dla Hamasu. Sam Ismail Haniyeh, jeden z czołowych działaczy Hamasu, określił Al-Bastha jako "lojalnego członka Hamasu", który dokonał "ogromnego wkładu" w rozwój "energetyki".
Trop prowadzi do Izraela
Wygląda na to, że udział obcych służb w zabójstwie Palestyńczyka jest bardzo możliwy. Szef malezyjskiej policji uznał, że zabójstwo jest "problemem międzynarodowym". Ujawnił, że zabójcy prawdopodobnie byli Europejczykami, którzy pracowali dla obcego wywiadu. Pytanie czy Mossad stoi za zabójstwem Al-Batsha pozostaje kwestią otwartą, jednak ich udział nikogo by nie zaszokował. Mossad często eliminuje naukowców, którzy współpracują z Hamasem. W 2016 r. Mohamed al-Zawari, ekspert Hamasu ds. dronów, został zastrzelony w Tunisie - sprawców nie ujęto, ale Hamas twierdzi, że za atakiem stał Mossad.
