Toteż od 8 marca jestem głupsza o 25% i nie wiem jeszcze, jak to się odbije na poziomie moich tekstów. Widzę spadek w częstotliwości pisania, co jest naturalne. Najpierw stres na wieść, że będzie rwanie - napisanie ostatniego artykułu o słowiańskich bestyjkach było prawdziwym wyzwaniem. A teraz, po tygodniu pełnym napięcia, czuję totalny uwiąd wszystkich części ciała, z mózgiem na czele.
Wracając wczoraj komunikacją miejską zostałam narażona na nieunikniony przepływ myśli. Niestety słuchawki, ulubiony zagłuszacz aktywności umysłowej, po raz drugi wylądowały w reklamacji.

Tak więc, chcąc nie chcąc, sunęłam tropem świeżego ubytku w szczęce i rozważałam potencjalny spadek zdolności intelektualnych. Mówi się "głupi jak but". Zakładając, że but w tym przypadku jest synonimem stuprocentowej głupoty przyjęłam, że oto zostałam ćwierćbutem. Brzmiało dziwnie, więc rozpoczęłam poszukiwania bardziej swojskiego wyrażenia, które mogłoby owy ćwierćbut zastąpić. By ułatwić sobie zadanie przywołałam w pamięci obraz jakiegokolwiek półbuta a potem spróbowałam go jeszcze w wyobraźni okroić. Wyszedł mi sandał, ewentualnie klapek.
Nie, nie dostałam przed rwaniem (ani po) głupiego jasia. Tylko znieczulenie miejscowe obejmujące w swej łasce także policzek i oczodół. Być może odrobina przedostała się do mózgu.
Dosyć o tym. Dziś też trochę myślałam, głównie o tym, jak czas za... zasuwa. Syn przyszedł do mojego pokoju, powyginał się na wersalce jak to ma w zwyczaju i po chwili już spał. Popatrzyłam na niego i stwierdziłam, że czas może i zasuwa, ale pewne rzeczy pozostają niezmienne.
Tyle, że musiałam stanąć na krześle, żeby go w kadrze zmieścić.
Nie ma się co tego czasu bać. Byleby nie patrzeć wciąż za siebie, rozpamiętując nieustannie lub żałując. Do przodu też za bardzo nie uciekać z nadzieją, że kiedyś tam, w przyszłości, to dopiero będzie super. Teraz jest ta właściwa chwila, by się zatrzymać. Popatrzeć na to co mam TERAZ. Na syna, który kiedyś mieścił się na jednej poduszce, a dziś wychodzi z kadru. Jutro zaś może weźmie mnie na ręce, jak piórko.

Tu i teraz jest ta chwila, którą lekceważysz... a za którą jutro zatęsknisz.
Toteż siedzę z rwącym zębodołem, próżnią po 25 procentach mych zasobów intelektualnych i jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona.
Na koniec... ja mam pewną kwestię, ale nie wiem, czy można?
Przyszłość zaczyna się dzisiaj, nie jutro. [JPII]