Sporo się działo w sobotni wieczór. Za nami gala ACA 122, oraz start trzeciego sezonu PFL.
Zaczniemy od PFL, które mam bardziej na świeżo.
Zapisa gali możecie obejrzeć na stronie tvp sport. https://sport.tvp.pl/53299707/mma-professional-fighters-league-marcin-held-vs-natan-schulte-transmisja-mma-na-zywo-online-live-stream-gdzie-ogladac Komentarz Patryka Prokurskiego i Maćka Turskiego naprawdę dawał radę. Było kilka przejęzyczeń, ale za to merytoryka była na zadowalającym poziomie. Panowie mają większa wiedze i są o wiele bardziej obiektywni od słynnego duetu Janisz - Juras.
Sama gala była fantastyczna. Masa innowacji, jak pokazany dystans przebyty przez zawodników. Pokazanie procentowe w jakich obszarach klatki toczy się walka. Bardzo precyzyjne statystki ciosów, czy obaleń. Coś niesamowitego jak czytelnie PFL przedstawia obraz walki.
A było co przedstawiać! Świetny poziom gali. Przede wszystkim kapitalny Marcin Held, który wypunktował obecnego mistrza wagi lekkiej, Natana Shulte. Ku zaskoczeniu wszystkich, Polak był kapitalny w stójce. Przez dwie pierwsze rund cały czas agresywnie napierał. Rewelacyjnie trafiał kapitalnymi kombinacjami w dość statycznego Brazylijczyka. W trzeciej rundzie Held wyraźnie stracił kondycje i przestał poruszać sie tak dynamicznie. Przyczyną były mocne low kicki wyprowadzane konsekwentnie przez triumfatora poprzedniej edycji. Brazylijczyk przejał inicjatywę i zdołał wygrać trzecią rundę. Okazało się to niewystarczające i całe starcie 29-28 wygrał Marcin Held.
Polak ma więc 3 punkty i duże szanse na awans do fazy play-off. Pokonał obecnego mistrza, który był wielkim faworytem do wygrania całego turnieju. Inny wielki faworyt, Anthonny Pettis, również przegrał swoje starcie z Clayem Collardem. Widać, że ze starego Showtime'a już niewiele zostało. Wolny, dziurawy i łatwy do trafienia. W prawdzie w trzeciej rundzie wypalił efektownym wysokim kopnięciem, jednak poza tym nie pokazał niczego ciekawego.
Po pierwszej turze w wadze lekkiej to właśnie Held, Collard oraz Akhmed Aliev, który bardzo dobrze pokazał się w starciu z Białorusinem Odintsovem wydają się być najbliżej awansu.
W wadze piórkowej najlepiej pokazał się Brendan Loughnane, który jako jedyny wygrał przed czasem. Moim zdaniem Anglik jest już jedną noga w playoffie. Najgroźniejszym rywalem wstępnie wydaje się Bubba Jenkins. "Bad Man" całkowicie zneutralizował panującego mistrza wagi piórkowej, Lance'a Palmera. Pokazał dobra stójkę, zapasy, a przede wszystkim świetny gameplan. Z pewnością będzie czarnym koniem całej rywalizacji.
Gala bardzo mi się podobała i PFL na sto procent zyska więcej miejsca na blogu. Będą typowania, aktualne tabele fazy zasadniczej, rozważania szans na awans. Świetna organizacja i formuła, bedąca powiewem świeżości.
Teraz czas na słów kilka o występach Polaków na wczorajszym ACA. Dlaczego nie o całej gali? Zwyczajnie średnio mnie ta federacja interesuje. Zwykle w podobnym czasie lecą inne organizacje. Niemniej, występy rodaków śledzę.
Karol Celiński zaprezentował się fatalnie. Pasywny i anemiczny, fatalnie pracujący na nogach. Mikutsa zmiażdżył go presją, narzuconym tempem, oraz agresją. Ukrainiec trafiał celnie i mocno. Ubił Polaka już w pierwszej rundzie. Czas Cebuli chyba powoli dobiega końca. Na ostatnie 6 walk odniósł tylko dwie wygrane. Zasilenie wagi oldboyów KSW... o, przepraszam - półcięzkiej wydaje się być kwestią czasu.
Rewanż Rafała Haratyka z Piotrem Strusem był starciem topowych polskich średnich. Miał być ogień, tymczasem panowie przypomnieli mi pojedynki Romero vs Adesanya czy Lewis vs Ngannou. Pierwsza runda to w zasadzie wyłącznie kiwki i zmyłki. Nie działo się w zasadzie nic. Dopiero w trzeciej rundzie Haratyk ustrzelił Strusa, a następnie obalił i zasłużenie wygrał na punkty.
Zdecydowanie najlepiej zaprezentował się Daniel Omielańczuk. W świetnym stylu wypunktował Daniela Jamesa. Reprezentant WCA pokazał świetną pracę na nogach. Bardzo dobrze schodził z lini ciosów Amerykanina, samemu punktujac ciosami w tułów czy niskimi kopnięciami. Gdy w trzeciej rundzie zabrakło tlenu, Daniel bardzo dojrzale przetrzymał rywala na siatce. W ten sposób pewnie wygrał na punkty. Omielańczuk z pewnością nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i walka o pas nadal jest w jego zasiegu.
Tak z mojej perspektywy prezentowała się pierwsza połowa weekendu. Najlepsze jednak dopiero przed nami! Przede wszystkim fenomenalne UFC 261! Na przetarcie dostaniemy dobre KSW 60! W poniedziałek na spokojnie wszystko podsumuję i rozliczę się z własnych typów.
Także do kolejnego wpisu!