Wybrałem się dzisiaj na Cmentarz Rakowicki. A w zasadzie to do dentysty, ale przez cmentarz. Gdzieniegdzie zalegały jeszcze resztki śniegu. Zdecydowanie więcej było jednak liści. W kaplicy odbywała się ceremonia pogrzebowa. Zawsze wydaje mi się zabawnym, że dźwięk dzwonów dobiega z... głośników umieszczonych na małej wieżyczce.




Wracając z wizyty (przez cmentarz) zajrzałem jeszcze do Biedronki na Rynek. Niemal zupełnie jak w paście.
Jeszcze gdy chodziłem do podstawówki, to był tam taki Paweł, i ja jechałem na rowerze, i go spotkałem, i potem jeszcze pojechałem do Biedronki na lody, i po drodze do domu wtedy jeszcze, już do domu pojechałem.
Biedronka na krakowskim Rynku to chyba najładniejsza Biedronka, jaką kiedykolwiek widziałem. Zamiast typowych kas - drewniane lady w starym stylu, witryna też w klimacie dalekim od typowego sklepu. Nic dziwnego, że zaglądam tam dość często. Do niedawna zresztą był to najbliższy całodobowy sklep samoobsługowy w okolicy KBK. Niestety po ostatnich obostrzeniach zamykany jest o 23.00, więc zakupy musiałem zrobić przed otwarciem Królestwa.



Na Rynku pojawiła się już choinka. W sumie to nie wiem dla kogo ona tam stoi, skoro ludzi w centrum jest jak w Tarnowie. W tym roku można było zaoszczędzić. Dziwne, że nie pomyśleli o tym. Zwłaszcza w Krakowie...




Wracałem inną drogą niż zwykle. Zamiast Sławkowskiej wybrałem Św. Jana. A tam... KASPAR HAUSER. Znowu. Napisy te widziałem już w kilku innych miejscach. M.in. w okolicy KBK - na Batorego i na Asnyka. Nikt nie wie o co chodzi...

Kaspar Hauser to tajemniczy chłopiec, który 26 maja 1828 pojawił się w tajemniczych okolicznościach na ulicach Norymbergi. Nikt nie wiedział skąd i jak. Miał około 16 lat, ale był na poziomie rozwoju dziecka i w poza kilkoma zdaniami nic nie mówił. Znaleziono przy nim dwa listy, ale nie rozwiały one zagadki. Do dziś zresztą postać ta budzi zainteresowanie. Jak widać - również w Krakowie.






Wyprawę stomatologiczno-cmentarno-aprowizacyjną zakończyłem na ulicy Krowoderskiej, a następnie na Biskupiej.